Pewna studentka nie dając...

Pewna studentka nie dając sobie rady ze sprawami finansowymi, postanowiła przyrobić sobie w parku. A że była z niej niezła dupa, to miała powodzenia. Pewnego wieczoru spotkała swojego wykładowcę - starszego profesora.
- Dobry wieczór panie profesorze
- Dobry wieczór, chciałbym się poczuć jak za dawnych lat mojej młodości.
- Ależ oczywiście.
Poszli do domu profesora, studentka rozebrała się, położyła się obok profesora i tak przeleżeli całą noc. Rano profesor wstaje, bierze do reki siekierę, penisa kładzie na stół i wali siekierą z całej siły, chcąc uciąć sobie członka. Niestety, ten mu uciekł. Na to profesor:
- O ty skubańcu! Siekierę to widzisz, a dupy to żeś całą noc nie widział…