KOBIECE PROBLEMY W...

KOBIECE PROBLEMY

W biurze mam dziką przyjemność współpracy z kumpelą (l.48) - antytalenciem techniczno-komputerowym. Żeby ułatwić sobie przyswajanie wiedzy z zakresu obsługi własnego laptopa, kumpela wymyśla swojskie nazwy na jego poszczególne części. I w ten oto sposób z “trackpointa” zrobiła się “łechtaczka” (dla mniej wtajemniczonych - trackpoint to taki dzyndzel posiadający funkcje myszki w laptopie, którego to się palcem wygina, w dowolnie obranym przez siebie kierunku). Niestety kumpela ciężki palec ma widocznie, bo udało się jej wyłamać owo ustrojstwo. Łechtaczka została zastąpiona nową. Nie na długo - po dwóch tygodniach sytuacja się powtórzyła. Znowu wymiana. No i nadeszła ta wiekopomna chwila, kiedy to w moim pokoju, sąsiadującym z pokojem owej kumpeli, zasiadł klient. Rozmowa biznesowa, poważna, a jakże. I nagle z pokoju obok słychać kobiecy krzyk:
- Kwa! To już trzecia łechtaczka w tym miesiącu mi się spieoliła!